Autor: 
Redakcja
Data: 
2 października, 2022

Zawsze miło wracać na K6! Rozmowa z Marcinem Płuską, trenerem Kotwicy Kołobrzeg

Panie trenerze, na wstępie chciałbym pogratulować niespotykanego wyczynu, czyli serii 9 kolejnych zwycięstw drużyny i oczywiście pozycji lidera.

Dziękujemy bardzo. Jest to praca całego klubu – piłkarzy, sztabu szkoleniowego, a także osób funkcyjnych. Wszyscy pracują na 100 procent i wykonują tę pracę rzetelnie. Cieszymy się bardzo, że tak zaczęliśmy. Zrobimy wszystko, by kontynuować tę serię jak najdłużej.

Tym bardziej, że drużynę objął pan przecież dwa tygodnie przed rozpoczęciem ligi. Jest całkowicie nowy sztab, sporo nowych zawodników. Także zaledwie dwutygodniowy okres przygotowawczy, z którym borykała się także Polonia. Niech pan zdradzi tajemnicę, jak osiągnąć takie wyniki w takich okolicznościach?

Okres przygotowawczy rzeczywiście był bardzo krótki – mieliśmy tylko dwa tygodnie. Pierwszy raz spotkałem się z drużyną w poniedziałek, a w piątek graliśmy już mecz sparingowy z Pogonią Szczecin – z zawodnikami, którzy nie wystąpili w meczu Ligi Konferencji. Kolejny tydzień to już był mecz o mistrzostwo II ligi z drużyną Stomilu Olsztyn. Część zawodników znałem, część przyszła do klubu za moją aprobatą, więc na pewno to wejście było ułatwione, jeżeli chodzi o szatnię i mój przekaz drużynie, jak chcemy grać.

Fundamentem było poprawne funkcjonowanie w defensywie. Od tego chcieliśmy wyjść. Dało to efekt. Dobrze w tych pierwszych spotkaniach funkcjonowaliśmy w defensywie i dobrze wykonywaliśmy stałe fragmenty gry. Uważam, że najłatwiej nauczyć gry w obronie – jak się w niej poruszać, są to działania bez piłki oraz jak wykonywać stałe fragmenty gry w ofensywie. W pierwszych 4 meczach zdobyliśmy 7 bramek po stałych fragmentach. Po tym dobrym starcie mogliśmy się już bardziej skupić na ofensywie i teraz już te role się trochę odwróciły – więcej zdobywamy bramek z gry.

Czyli można powiedzieć, że najmocniejszą stroną Kotwicy jest obrona, stałe fragmenty gry. Co jeszcze?

Działania w defensywie oraz stałe fragmenty gry na pewno pełniły ważną rolą dla naszej drużyny w pierwszych meczach. Siedem pierwszych bramek zdobyliśmy dzięki nim. Teraz proporcje się odwróciły, ponieważ zaczęliśmy funkcjonować w ataku pozycyjnym i szybkim. Rozwijamy się z każdym kolejnym mikrocyklem. Naszą największą siłą jest świadomość tego, w jakim miejscu się znajdujemy. Każdy pracuje, każdy wie, że w każdej chwili może wejść do kadry meczowej czy do podstawowego składu. Myślę, że ta zdrowa rywalizacja dodatkowo napędza i motywuje wszystkich w klubie.

Uważa pan, że w meczu z Polonią będziecie faworytem?

Jest zbyt wcześnie, by o tym mówić. Zbyt mało kolejek zostało rozegranych, żeby określać, kto jest faworytem w lidze czy w danym meczu, ponieważ różnice punktowe nie są jeszcze zbyt duże. Seria 2-3 meczów może wywindować jedną drużynę do góry. A inną przy jakimś słabszym okresie, gdy coś może nie pójść, zepchnąć zdecydowanie w dół. Polonia to jest bardzo mocny, bardzo solidny zespół. Myślę, że duża liczba kibiców w tym meczu także będzie napędzać drużynę gospodarzy do jak najlepszej gry. Dlatego uważam, że w tym spotkaniu na pewno nie ma zdecydowanego faworyta.

Ma pan już gotowy plan na niedzielny mecz?

Jesteśmy przygotowani. Oglądaliśmy też ostatni mecz Polonii z Radunią w Stężycy. Tam potwierdziły się nasze obserwacje i wcześniejsze analizy. Mamy ciekawy plan i będziemy chcieli wcielić go w życie od pierwszej sekundy spotkania.

Oczywiście nie zdradzi pan tajemnicy, co planujecie zgotować Polonii, prawda?

– Prawda (uśmiech).

Wróćmy jeszcze do tego udanego startu. W wywiadzie dla portalu „Łączy nas piłka” powiedział pan, że w szatni Kotwicy nie ma tematu awansu. Ale dotychczasowe wyniki wskazują, że temat może się pojawić i wtedy pojawi się presja, bo już prawie 1/3 rozgrywek II ligi za nami.

Z każdym meczem jest coraz trudniej, bo każdy chce przerwać naszą serię. My również chcemy przerwać dobrą serię Polonii, która ma 8 meczów bez porażki. Jedziemy do Warszawy, by zdobyć Konwiktorską, dotychczas żaden zespół tam nie wygrał. Więc to na pewno jest jeden z naszych głównych celów.

Co do awansu myślę, że dopiero po zakończeniu rundy jesiennej będzie można jasno określić, o co będziemy grać w tym sezonie. Na razie skupiamy się na każdym kolejnym spotkaniu.

Ale wiadomo, jak się pojawi szansa, to żal by było jej nie wykorzystać.

Jeżeli będzie taka możliwość i klub będzie przygotowany na każdej płaszczyźnie do awansu, to myślę, że będziemy chcieli z tego skorzystać. Na ten moment jest jednak zbyt wcześnie, by wyznaczać sobie takie cele.

Wróćmy może do troszeczkę do historii. Pracował pan w Akademii Polonii. Jak wspomina pan tamten czas? Miło wracać na Konwiktorską?

Zawsze miło wracać na K6. Zaczynałem tutaj jako młody chłopak, byłem asystentem trenera Przemka Kostyka w roczniku 1994. Kilka lat później Paweł Olczak zaproponował mi pracę w roczniku 2000. Przez krótką chwilę pomagałem również przy pierwszej drużynie. Więc na pewno zawsze jest to miłe. Tym bardziej, że ta moja praca trenera właśnie zaczynała się na Polonii. Lubię tu wracać, wcześniej jako trener Pelikana Łowicz, czy jeszcze wcześniej z Concordią Elbląg w lidze makroregionalnej. Zawsze jest miło i mam nadzieję, że tak będzie po raz kolejny.

To niestety doświadczenie w starciach z Polonią pan posiada (uśmiech). Ale tak już na poważnie… Czy uważa pan, że rozwój pana kariery trenerskiej może być wzorem dla młodych trenerów?

Trudne pytanie. Myślę że każdy młody trener ma jakiś plan na siebie. Ja bardzo się cieszę, że mam możliwość pracy na poziomie centralnym. Zarówno ja, jak i moi współpracownicy Grzegorz Białek, Dominik Tomczak, Tomasz Rudnicki będziemy robić wszystko, by osiągać jak najlepsze wyniki. By cały czas się rozwijać.

Chodzi mi troszeczkę o coś innego. To, co właśnie się dzieje teraz w pana przypadku, jest ukoronowaniem pewnej drogi. Ale każdy trener musi zacząć od pracy z młodymi chłopakami. Przejść „szkołę” trenerską, zdobyć odpowiednie przygotowanie do tego, żeby osiągać jakieś rezultaty w seniorskiej piłce.

Ja miałem to szczęście, że trafiłem też na dobrych pierwszych trenerów, w seniorach zaczynałem u boku trenera Marka Papszuna. Te dwa lata u jego boku dały mi bardzo dużo. Współpraca z trenerami Wojciechem Robaszkiem w Legnicy i Kamilem Sochą w Pogoni Siedlce pozwoliła mi się rozwijać na różnych płaszczyznach. Cieszę się, że szybko zdecydowałem się na pracę z seniorami.

Rozumiem. W zespole rezerw Polonii występują pana byli podopieczni: Wiktor Nozderka, Piotr Garbaczewski i Szymon Boruń. Czy śledzi pan losy swoich wychowanków?

Zawsze interesuję się tym co się dzieje w klubach, w których wcześniej pracowałem – co za tym idzie, to obserwacja również kariery zawodników z którymi się współpracowało.

Bardzo dziękuję za rozmowę. Życzę w niedzielę obu drużynom rozegrania dobrych zawodów. Do zobaczenia na Konwiktorskiej.

Piotr Kowalski

Udostępnij artykuł:
chevron-down linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram