Autor: 
Redakcja
Data: 
1 czerwca, 2022

Doman Nowakowski: United People of Polonia…

To było (prawie) dokładnie dziesięć lat temu. Władzę nad Polonią przejmował niejaki Król. Kibice oczywiście byli podzieleni, choć oczywiście większość zdawała sobie sprawę, co tu za chwilę będzie się działo. Tyle, że nie wszyscy. Pamiętam, jak na dziedzińcu K6 złapała mnie jakaś telewizja, żebym się wypowiedział do kamery, co ja o tym dziwnym Królu sądzę. Sądziłem oczywiście źle – i to powiedziałem centralnie w kamerowe oko. Że nic dobrego z tego nie wyjdzie.

Tyle, że nieco obok stała grupka starszych kibiców Polonii, na oko sześćdziesiąt-siedemdziesiąt lat. Po wywiadzie wzięli mnie na stronę i zaczęli opieprzać: że
co ja sobie myślę, że Król to jedyny ratunek na utrzymanie Ekstraklasy – i tak dalej. Że co – chcesz mieć Polonię w czwartej lidze? Otrzeźwiej, dzieciaku! No,
jakoś tak. Odpowiedziałem, że – z całym szacunkiem – Panowie macie swoje zdanie, a ja (my, powiedzmy, „młodzi”) mamy swoje. Rozstaliśmy się w zgodzie, ale z wyczuwalnym żalem ze strony owych Panów.

Wróciłem do domu i zaczęło mnie to trochę męczyć. No bo tak: ja byłem wtedy 45-letnim gówniarzem i – teoretycznie – mogłem ewentualny upadek Polonii przeczekać. Okej: czwarta liga, parę lat – i powrót. Chyba, że pójdzie gorzej, to może lat kilkanaście. Tym niemniej: jeśli ktoś miał wtedy na karku siedemdziesiątkę, to miał też prawo zwyczajnie się obawiać, że on już powrotu Polonii do elity zwyczajnie nie dożyje… A przecież ci Panowie chodzili na Polonię często na wiele lat przed moim urodzeniem. Dla wielu z nich Polonia była niejako „sensem istnienia”. I teraz co – jacyś nadambitni gówniarze mają decydować o ich życiu?

Mam nadzieję, że wszyscy ci Panowie nadal, po tych dziesięciu latach, na Polonię chodzą. I że doczekali… tylko właściwie – czego? Rok później Klub i tak znalazł się na piątym poziomie rozgrywkowym. Dzisiaj jest na czwartym… Trochę chyba buksujemy w miejscu, co nie?

Oczywiście – głęboko wierzę, że jeszcze w tym miesiącu piłkarze dojdą do poziomu numer trzy. Oczywiście – wiem, że koszykarska remontada trwa – za
dziewczynami dzielnie podążają chłopaki. Jasne, są jakieś nadzieje na nowy stadion, nową halę (choć gdy dziesięć lat temu mówiłem, że nie doczekamy tego
przed rokiem 2020, to przez niektórych byłem uważany za pesymistę…).
Jednym słowem, można rzec, że sytuacja – w porównaniu z tym, co niedawno było – jest nawet dobra (choć nie beznadziejna ;-).

Dlaczego w ogóle wspominam o tym sporze z Szacownymi Starszymi Panami? Ano gdyż spór jest niejako racją bytu na Polonii. Każdy spór. Głównie spór. I żeby
to jeszcze był tylko spór… Na ogół bywa to pyskówka, awantura, w porywach wojna.

No cóż… Nic mnie tak nie drażni w tym naszym polonijnym środowisku: nie dość, że jest nas niewielu, to jeszcze gdzie dwóch polonistów, tam trzy partie.

Nic to, żeśmy są jako ten czarny głaz bodący morze zieleni, że jak źle pójdzie, to może w ogóle nas nie być; ważne że moja racja musi być najmojsza, a cała reszta – na drzewo! Wojna, wojna, wojna – opadają po prostu ręce.

Bardzo doceniam pomysł Twórców czasopisma „1911” polegający na łączeniu wszystkich „środowisk i subśrodowisk” naszego wspólnego, czarnego ekosystemu. Zacna inicjatywa. W cuda oczywiście nie wierzę, nie wierzę w zmianę DNA kibica Polonii – tutaj każdy sam sobie Napoleonem – i już. Ale próbować trzeba!

Musimy bowiem pchać ten Czarny Kamień pod
górę – i starać się go po drodze nie zgubić.

Pozdrawiam zatem wszystkich Napoleonów – Syzyfów – za parę lat dojdziemy, co nie…? 🙂

Doman Nowakowski

Udostępnij artykuł:
chevron-down linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram