Autor: 
Redakcja
Data: 
1 stycznia, 2023

Sammy Barnes-Thompkins: Mam nadzieję, że jesteście gotowi na show! (wywiad)

– Sammy, opowiedz mi, jak zaczęła się Twoja przygoda z koszykówką.
– Tak naprawdę zacząłem grać w koszykówkę dzięki mojemu ojcu. To on właściwie od moich narodzin zachęcał mnie do tego sportu.

– W internecie przeczytałem, że Twój tata grał nawet dla Portland Blazers! Podobno był najlepszym graczem pochodzącym z Jackson.
– Dokładnie tak! Bez krzty przesady był najlepszy!

– Jakie są Twoje największe atuty jako gracza koszykówki?
– Myślę, że najlepiej idzie mi przede wszystkim drybling, rzucanie do kosza, no i najważniejsze – wiem jak szybko dostać się pod kosz rywali!

– Jakbyś opisał swoją „etykę pracy”?
– Hmm. Myślę, że przede wszystkim skupiam się na ciężkiej pracy i stawaniu się lepszą wersją siebie.

– Jakie jest Twoje dotychczas największe osiągnięcie jako koszykarza?
– Moje największe sukcesy to na pewno dostanie się do McDonald’s All-American Nominee, ale też gra w Dywizji Pierwszej amerykańskich uniwersytetów oraz po prostu stanie się profesjonalnym koszykarzem.

– Podaj przykład, gdy jako gracz pokonałeś jakieś trudności.
– Największym wyzwaniem dla mnie było nierzucenie koszykówki po tym, jak mój tata umarł…

– Gdybyś miał możliwość: co byś zmienił w koszykówce?
– Nie zmieniłbym nic. Uwielbiam ten sport takim, jaki jest!
– A jako koszykarz: co dla sportowca jest największym wyzwaniem?
– Myślę, że ciężka, ale za to w cenie, jest wiara w siebie po porażkach i niewychylanie się po zwycięstwach. Chłodna głowa.

– Co wyróżnia Ciebie od innych graczy?
– Zdecydowanie mój charakter! (śmiech).

– Którego gracza NBA najbardziej podziwiasz?
– Bezdyskusyjnie – Allen Iverson.

– Jak myślisz: jaki czynnik tak naprawdę prowadzi koszykarską ekipę do zwycięstwa?
– Drużyna zawsze, ale to zawsze powinna grać zespołowo i trzymać się razem podczas stawiania czoła przeciwnościom losu!

– Który moment jak dotąd wspominasz najmilej ze swojej kariery?
– Moment, w którym tak naprawdę stałem się profesjonalnym graczem koszykówki.

– Masz jakieś przedmeczowe rytuały albo przesądy?
– Raczej nie mam żadnych.

– Kiedy nie jesteś na parkiecie, co tak naprawdę lubisz robić?
– Uwielbiam spędzać czas z moją rodziną. Są całym moim światem! Co ja bym bez nich zrobił…

– Jak równoważysz swoje życie prywatne z byciem sportowcem?
– Nie jest to łatwe, ale staram się trzymać harmonogramu. To znacznie ułatwia mi zrównoważenie wszystkiego.

– Jakie masz cele długoterminowe i co byś chciał osiągnąć jako koszykarz?
– Moim celem jest przede wszystkim zdobycie mistrzostwa i awans, a kto wie – może kiedyś zagram w Eurolidze albo NBA.

– Masz jakieś rady dla młodych adeptów koszykówki?
– Hmm, przede wszystkim oprócz ciężkiej pracy młodzi muszą mieć radochę z gry. Ciężką pracą zajdzie się dalej niż jechaniem na samym talencie.

– Czy chciałbyś coś konkretnego osiągnąć przed przejściem na emeryturę?
– Przed zakończeniem kariery chciałbym zdobyć jak najwięcej mistrzostw. Może nawet moja koszulka wejdzie do galerii sław na moim college’u!

– Czy obejrzałeś już jakiś mecz polskiej koszykówki?
– Tak, udało mi się obejrzeć już kilka.

– Jaka jest Twoja ulubiona drużyna w NBA?
– Nie mam :). Mam tylko ulubionych zawodników!

– Jakiej muzyki słuchasz najczęściej przed meczem?
– Głównie rapu i hip-hopu.

– Masz już jakichś znajomych w drużynie?
– Tak, poznałem już drużynę. Fenomenalna ekipa!

– Jak Ci się podoba Warszawa?
– Jest ekstra. Potężna dawka historii. Bardzo przypomina mi to Boston!

– A Twoje jak na razie ulubione miejsce w stolicy?
– Nie oszukujmy się, McDonald’s jest najlepszy!

– Może interesujesz się też innymi sportami? Polonia w Warszawie to nie tylko koszykówka – przede wszystkim to piłka nożna, ale też mniej znane sekcje, jak chociażby szachy czy lekkoatletyka.
– Tak, nie patrzę jedynie na koszykówkę. Staram się też śledzić inne dyscypliny. Dobrze wiedzieć, może kiedyś się wybiorę na mecz piłki!

– Jak zapamiętałeś zespół Mexico New Highlands?
– Spędziłem tam niesamowite chwile, na pewno zapamiętam je do końca życia. Przede wszystkim poznałem genialnych ludzi, byliśmy dla siebie jak rodzina!

– Słyszałeś, że mecze w Europie są zupełnie inne od tych w USA? Przede wszystkim fani są bardzo głośni, a w trakcie całego meczu wszyscy razem śpiewają.
– Tak, słyszałem. Nawet widziałem! Podoba mi się to, już nie mogę się doczekać mojego debiutu na Kole!

– Co sprawia, że ligi uniwersyteckie cieszą się aż takim zainteresowaniem w USA?
– Szczerze nie mam pojęcia dlaczego ludzi aż tak to kręci. Może z racji tego, że w te rozgrywki pompowane są ogromne ilości pieniędzy.

– Co musisz zrobić, by zagrać w Dywizji NCAA?
– Musisz przejść testy SAT i ACT oraz mieć dobre GPA. Oprócz tego trzeba dobrze grać w koszykówkę! (SAT/ACT oraz GPA to amerykańskie punkty, które są podliczane, by dostać się na studia – przyp. red.).

– Z czym kojarzyła Ci się Polska zanim pojawił się temat Twojej gry dla Polonii?
– Tak jak wszyscy w USA, Polskę kojarzymy przede wszystkim z piosenek Lil Yachty. Wszyscy go tam słuchamy! „I took the wok to Poland” (śmiech).

– Wszyscy są podekscytowani Twoją osobą i każdy wyczekuje już Twojej pierwszej trójki na parkiecie. Masz coś do powiedzenia fanom?
– Już nie mogę doczekać się, gdy zaprezentuję się kibicom na pierwszym domowym meczu. Mam nadzieję, że jesteście gotowi na show, który Wam zgotujemy!!!


Rozmawiał Tymoteusz Janczak

Fot. KKS Polonia Warszawa

Udostępnij artykuł:
chevron-down linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram