Autor: 
Redakcja
Data: 
3 czerwca, 2023

Igor Jaszczuk, twórca piosenki „Serce Warszawy”: Na miłość po prostu nie ma rady

– Igor, to właśnie Ty napisałeś piosenkę „Serce Warszawy”. Skąd w ogóle taki pomysł? Jesteś jakoś bliżej związany emocjonalnie z Polonią od dłuższego czasu, czy ta miłość dopiero kwitnie? 

– Miłość to dobre określenie. Chociażby dlatego, że uwalnia od racjonalizowania relacji. Na miłość po prostu nie ma rady. W każdym razie u mnie ona się rodziła powoli. I jest trochę romantyczna. Zanim jeszcze w 2001 roku zamieszkałem na stałe w Warszawie, zanim urodzili się w niej moi kolejni synowie, pojawiały się pierwsze jaskółki.

W mojej rodzinie zawsze był silny etos Powstania Warszawskiego. Polonia była dla mnie jednym z symboli przedwojennej Warszawy, bijącym sercem odradzającej się Polski. Również w kulturze i sporcie. Pochodzę z rodziny o korzeniach na poły artystycznych, więc nie bez znaczenia był fakt, że w Polonii grali aktorzy z Adolfem Dymszą na czele i przed wojną stanowiła ona swoisty salon Warszawy. Moja pochodząca ze Lwowa mama była większym kibicem futbolu niż tata. Pewnie po dziadku, który kibicował lwowskiej Pogoni. Ojciec z kolei był miłośnikiem folkloru warszawskiego, a jednym z jego ulubionych artystów był Jarema Stępowski, którego płyta na okrągło grała w kawiarence moich rodziców. Polonia była poza tym ofiarą ustroju komunistycznego, co naturalnie wzbudzało moją sympatię i solidarność. W każdym razie K6 szybko się stało moim drugim domem. Słowa, że Polonia to coś więcej niż klub, są w pełni zasadne. Historia, kultura, środowisko, charakter skupione wokół K6 są wyjątkowe i niepowtarzalne. O miejscu Polonii w świadomości zbiorowej kibiców nie tylko warszawskich świadczą głosy wsparcia płynące z całej Polski po spadku do IV ligi. Wystarczy spojrzeć też na komentarze pod „Sercem Warszawy”. Nie wiem, czy jest drugi klub w Polsce, który ma taki szacunek jak Polonia. Jako songwriter miałem naturalny imperatyw, żeby te wszystkie odczucia zmieścić w piosence, a 110-lecie klubu było znakomitą okazją. Serce zawsze mocniej mi bije, gdy przed meczem na K6 słyszę ten utwór.

– Awans na zaplecze Ekstraklasy to dla kibiców Dumy Stolicy bardzo długo wyczekiwany i wielce upragniony moment. Jak bardzo cieszysz się z tego, że wracamy na tak wysoki poziom sportowy?

– Chodziłem na wszystkie mecze Ekstraklasy, przeżywałem i byłem obecny przy degradacji do IV ligi. Obserwowałem "pospolite ruszenie" na Saharze, gdy Piotr Dziewicki i Emil Kot klecili nowy skład z ochotników, wysiłki Pawła Olczaka i przede wszystkim fantastyczne zaangażowanie kibiców. To były piękne, romantyczne, acz trudne czasy dla Polonii. Stąd fragment w mojej piosence "Serce Warszawy”: "choć czwartej ligi zna smak"... A wydawało się, że maksimum traumy jest w słowach "za te czterdzieści lata, za trzeciej ligi smak"...

Pamiętam nadzieję, gdy Polonia awansowała do II ligi i trwogę, kiedy z niej spadła. Pamiętam radość i jednocześnie nieufność, gdy pojawił się Gregoire Nitot...

I teraz czuję jakby przyszła zasłużona nagroda :-). Organizm Polonii zaczął znakomicie funkcjonować. Właściciel, zawodnicy, sztab, kibice. Wszyscy są współautorami tego sukcesu. A to nie koniec marzeń przecież.

– Zapytam także o Twoją aktualną karierę: nad jakim projektem obecnie pracujesz i co niedługo zamierzasz wypuścić spod swojego pióra? A może są zamiary na kolejny polonijny hicior?

– Na co dzień dostarczam repertuar polskim artystom. W tym roku pojawi się wiele premier. Ale projektem artystycznym, priorytetowym dla mnie, jest nagranie własnych piosenek uwieńczonych wydaniem płyty. Co do Polonii, to piosenek na razie chyba wystarczy. Skupmy się na organizacji i grze. Przed nami trudna I liga.

Rozmawiał Tymoteusz Janczak

fot. https://www.youtube.com/@PolskiFM-nh5dd

Udostępnij artykuł:
chevron-down linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram