W niedzielę 5 października swój sezon zainaugurują koszykarki SKK Polonia Warszawa. "Czarne Koszule" zmierzą się z klubem Wichoś Jelenia Góra. Drużyną, która nazwę wywodzi od Janusza Wichowskiego. Koszykarza, bez którego nie byłoby największych sukcesów "Czarnych Koszul".
Wspominając postać Janusza Wichowskiego, musimy wiedzieć, że mówimy o jednym z najlepszych polskich koszykarzy w historii. O człowieku, który dla Polonii Warszawa był niczym Michael Jordan dla Chicago Bulls czy Leo Messi dla Barcelony. O postaci wyjątkowej nie tylko pod kątem umiejętności, ale nietuzinkowym również poza parkietem.
Przyszły koszykarz urodził się w 1935 r. w Chełmie. Po wojnie trafił na Ziemie Odzyskane. Janusz Wichowski z rodziną osiedlił w Jeleniej Górze, potem przez Wrocław w 1955 r. trafił do Polonii, mając w perspektywie studia na SGH (wówczas SGPiS).
Jak wspominał po latach, w Warszawie przyjęto go bardzo miło. I odwdzięczył się za to na parkietach. Już w pierwszym sezonie gry w Polonii został królem strzelców I ligi koszykarskiej (ekstraklasy) ze średnią aż 23 punktów na mecz. Ten tytuł zdobywał także w 4 kolejnych latach gry w Polonii.

Janusz Wichowski podczas meczu z CWKS Warszawa z 1955 r., źródło: Przegląd Sportowy/Wikipolonia
"Czarne Koszule" od razu stały się drużyną Wichowskiego, a Wichowski - nie dość, że największą gwiazdą, to jeszcze zawodnikiem, którego presja zdawała się tylko mobilizować do dalszych sukcesów. W 1957 r. Polonia zdobyła wicemistrzostwo Polski, a w 1959 r. - pierwsze i jedyne jak dotąd mistrzostwo Polski. Rok później liderował drużynie, która dotarła do półfinału Pucharu Europy, eliminując w ćwierćfinale FC Barcelonę.
Rolę i postawę Janusza Wichowskiego symbolizuje jego dokonanie w meczu decydującym o mistrzostwie Polski. 15 lutego 1959 roku Polonia, wygrywając z Wisłą, mogła zapewnić sobie triumf w lidze. Jak w tej sytuacji odnalazł się Wichowski? Zdobył rekordowe w karierze 50 punktów, dzięki czemu Polonia zwyciężyła 92:72 i zapewniła sobie mistrzostwo. Popis Wichowskiego na miarę największych mistrzów sportu.

Janusz Wichowski w meczu z Wisłą, 15 marca 1959 r., źródło: Przegląd Sportowy"/grupa FOTOALBUM "100 zdjęć na 100-lecie koszykówki Polonii Warszawa"
Średnio w tamtym sezonie zdobywał 28,5 pkt na mecz. Drugi strzelec "Czarnych Koszul" Jerzy Piskun miał średnią 12,6 pkt. Mecz z Wisłą był wisienką na torcie fenomenalnego sezonu. A rok później, w pierwszym meczu Pucharu Europy z Barceloną - rozgrywanym w Katalonii, wygranym przez Polonię 65:64 - zdobył aż 36 punktów!
W 1960 roku przeszedł do Legii skuszony lepszymi warunkami bytowymi. Wojskowi mogli zapewnić mieszkanie z prawdziwego zdarzenia - dużo atrakcyjniejsze, niż pokój-garsonierę w klubowym lokalu Polonii przy ul. Foksal. I choć z "Zielonymi Karierami" zdobywał kolejne tytuły, to właśnie mistrzostwo z Polonią wspominał szczególnie. Jak opowiadał po latach: "Mistrzostwo Polski 1959 z Polonią, słynnymi „Czarnymi Koszulami”, pod wodzą trenera Władysława Maleszewskiego, to było coś niesamowitego. Polonia była wtedy ukochanym klubem warszawiaków, a nie miała do tamtej pory takiego trofeum.".

Janusz Wichowski z Pucharem Sportowca dla króla strzelców ekstraklasy w sezonie 1958/59, źródło: FOTOALBUM "100 zdjęć na 100-lecie koszykówki Polonii Warszawa"
Janusz Wichowski był również współtwórcą największych triumfów reprezentacji narodowej. W 1960 r. został wicekrólem strzelców igrzysk olimpijskich. Był trzecim najlepiej punktującym zawodnikiem drużyny, która w 1963 r. sięgnęła po srebrny medal mistrzostw Europy. Dwa lata później był w kadrze, która zdobyła brąz, a w 1967 - 5. miejsce na mistrzostwach świata.
Takich sukcesów: w klubie, w reprezentacji, roli w nich - nie ma wielu polskich zawodników. Przy osiągnięciach Janusza Wichowskiego bledną ostatnie dobre lata polskiego basketu. Nie będzie raczej przesady w stwierdzeniu, że Janusz Wichowski jest jednym z pięciu najlepszych polskich koszykarzy w historii.
Pod koniec kariery, w 1968 r. przeszedł do Skry, której pomógł w historycznym awansie do najwyższej ligi w 1971 r. Następnie wyjechał do Francji, w której osiadł na stałe. Zmarł 31 stycznia 2013 r. w Valenciennes.
Ale Janusz Wichowski ujmujący był także - a może przede wszystkim - poza parkietem. Słynął z nieszablonowego poczucia humoru. Zdarzało się, że do napotkanej na ulicy kobiety mówił: - Przepraszam bardzo Panią, ale czy ja dobrze idę?, by potem odpowiedź - Tak, ale dokąd Pan podąża?, skwitować: - Przepraszam, ale pozwoli Pani, to jest moja prywatna sprawa. Bardzo lubił bywać w Kameralnej, a w jego garsonierze na Foksal roiło się od kobiet. Czuł się jak ryba w wodzie w towarzystwie, dość powiedzieć, że gdy w 1962 r. jego Legia grała z Realem Madryt, część rywali, po bankiecie w Bristolu, znalazła się w jego mieszkaniu. Obracał się w towarzystwie warszawskiej bohemy, spotykał się z Gustawem Holoubkiem, Józefem Prutkowskim, Romanem Wilhelmim, Zbigniewem Cybulskim. Ożenił się z Iwoną, tancerką z zespołu Mazowsze.
Ujmował także swoim charakterem. O swoim fenomenalnym występie przeciwko Wiśle w 1959 r. skromnie mówił: ""Zawsze podkreślam, że to duża zasługa kolegów, którzy mi podawali.". Gdy w 1977 r. w Jeleniej Górze powstał klub koszykówki "Wichoś", nazwany tak na jego cześć, pomagał przysyłając trudno dostępny wówczas w Polsce sprzęt koszykarski. Jeszcze na niespełna rok przed śmiercią gościł w jeleniogórskiej podstawówce, gdzie spotkał się z licznie zgromadzoną młodzieżą chcącą poznać wielkiego krajanina.
Trzeba się cieszyć, że sukcesy święcą takie kluby, jak Wichoś, odwołujące się do historii. Mecz SKK Polonia Warszawa – Wichoś Jelenia Góra odbędzie się w niedzielę 5 października o 14:00 w Centrum Sportu Wilanów.
Przy tworzeniu tekstu korzystano z:
- Marek Cegliński: "Trasa wspomnień"
- Łukasz Cegliński: "Janusz Wichowski. Koszykarz z bohemy"
- Klub Wichoś: tradycje i sukcesy
- Dzieci poznały Janusza Wichowskiego
- Łukasz Cegliński, Marek Cegliński: "Srebrni chłopcy Zagórskiego"
- Andrzej Mateja, Krzysztof Mateja: "Zdarzyło się 50 lat temu"
- WikiPolonii











